Idy marcowe vs The Ides of March: Starcie plakatów
Dzisiaj na portalu Filmweb swoją premierę miał polski plakat do kolejnego politycznego średniaka w reżyserii George'a Clooneya, w którym główną rolę, oprócz siebie samego, była gwiazda "Ostrego dyżuru" obsadziła widzianego ostatnio w "Drive" Ryana Goslinga. Obu panów mogliśmy oglądać na bardzo ciekawym plakacie amerykańskim, który doskonale sprawdziłby się w dowolnym kinie na całym świecie. Ale nie w Polsce.
W Polsce dystrybucją filmu zajęła się firma Kino Świat, co jak zwykle zwiastowało fatalną, przekłamaną i pozostawiającą niesmak kampanią promocyjną. Jak się okazuje, KŚ po raz kolejny się skompromitowało. W jaki sposób? Wystarczy znaleźć kilka różnić na pomiędzy plakatem oryginalnym, a nędzną polską podróbką. (poniżej znajdowało się zestawienie plakatu polskiego z omyłkowo przeze mnie dobraną okładką DVD, nieco różniącą się od faktycznego plakatu amerykańskiego - podmieniłem na wersję właściwą)


Czy naprawdę trzeba było zmienić okładkę "Time" na polską edycję Newsweeka? Nie mówię tu już nawet o chamskim product placement, ale o zwykłym braku szacunku do widza, który brany jest za idiotę (skądinąd, częstokroć słusznie) nie znającego wiodącego magazynu o światowej renomie. [jak mnie uświadomił kolega z innego bloga, kontrując moje niniejsze wywody, w niektórych krajach również podmieniono okładkę czasopisma na inną - nie zmienia to jednak faktu, że wg mnie jest to brak wiary albo w markę "Time", albo w mieszkańców danego kraju. Z drugiej strony, okładka oryginalna jest o tyle dobra, że po złożeniu zostaje na niej "ME" ("ja"), które nadaje plakatowi amerykańskiemu dodatkowego smaczku. A do czego odnosi się "polskie" "week"?]
Czy naprawdę wśród pracowników jednego z największych polskich dystrybutorów nie znalazła się osoba, która zna angielski na tyle, aby tekst z okładki Time'a przetłumaczyć poprawnie, nie epatując dodatkową interpunkcją i tonem wypowiedzi rodem z tabloidu? ("On będzie rządził?!")
Czy naprawdę na plakacie potrzebna jest wielka i oczojebna informacja, z oddali sugerująca, że produkcja Clooneya otrzymała cztery Złote Globy, a z bliska dopowiadająca, że jednak nie, bo to tylko nominacje?
Czy naprawdę konieczne jest chamskie i wtórne (chwilę po ITI Cinema) nawiązywanie do dość kiepskiego laureata Oscara za najlepszy film 2010 roku? ("Jak zostać prezydentem?")
Czy naprawdę trzeba było zmienić kolor włosów, uczesanie i proporcje twarzy Ryana Goslinga, który na polskim plakacie wygląda jakby miał anoreksję? (Nieaktualne - błędny wniosek wyciągnąłem na skutek niewłaściwego doboru plakatu oryginalnego)
Nie wiem co więcej napisać. Chowam twarz w dłoniach i rozpaczam.