Już w momencie premiery "Mrocznego rycerza" wielu twierdziło, iż widowiskowa scena eksplozji szpitala, którą w dość zabawny sposób zainicjował filmowy Joker, była zaimprowizowana. Mówiło się, że detonator na planie zdjęciowym uległ awarii i tylko dzięki przytomności umysłu aktora udało się zamaskować wpadkę w scenie, której nie można było powtórzyć. Bo na potrzeby filmu budynek wysadzono w powietrze naprawdę. Ale jak to naprawdę było z tym zaniedbaniem pirotechników?
Dla przypomnienia: w jednej z najbardziej pamiętnych scen grany przez Ledgera Joker wychodzi ze szpitala, który za jego plecami zaczyna wybuchać. W pewnym momencie eksplozje jednak ustają, a poirytowany czarny charakter zaczyna uderzać ze zniecierpliwieniem w przycisk detonatora. Dopiero po chwili dochodzi do kolejnych eksplozji, filmowy szpital spektakularnie się wali, a Joker jakby spłoszony sytuacją, wskakuje do autobusu szkolnego i ucieka z miejsca zdarzenia.
Kręcona od pewnego momentu na jednym ujęciu scena, tak naturalnie odegrana przez świętej pamięci aktora, jest jednym z najjaśniejszych punktów prawdopodobnie najlepszej ekranizacji komiksu w historii kina. Nic dziwnego, że wokół niej narosło sporo plotek, a długo niekomentowanie niedomówienia oraz nieszczęśliwa śmierć Heatha Ledgera sprowokowały narodziny legendy. Legendy o szwankującym detonatorze.
Joker i fabryka czekolady
Ale nie mogło być inaczej. Christopher Nolan, znany z zamiłowania do praktycznych, niegenerowanych komputerowo efektów specjalnych, na potrzeby tej sceny za pieniądze studia kupił opuszczoną i przeznaczoną do rozbiórki fabrykę słodyczy, zapłacił za renowację i przerobienie elewacji (upodabniając ją do szpitala), a następnie zlecił zamontowanie prawdziwych ładunków wybuchowych. Już sama ta operacja kosztowała kilka milionów dolarów. Ale nie był to koniec wydatków.
W dniu zdjęciowym okoliczne budynki zostały ewakuowane, a ulice zamknięte. Ekipa filmowa ostrzegła też ratusz, służby porządkowe, a także prasę, wyznaczając dziennikarzom miejsca, z których mogli uwiecznić spektakularną destrukcję. Wokół budynku rozmieszczono ponad 20 kamer, nad planem zdjęciowym latało 5 helikopterów filmujących serię kilkudziesięciu kontrolowanych mini-detonacji, składających się na scenę, mającą do złudzenia przypominać prawdziwy zamach terrorystyczny, a nie zwykłe wyburzenie.
Wszystko miało być dopięte na ostatni guzik, gdyż ewentualny błąd w sztuce skończyć się mógł albo tragedią, albo totalnie zepsutym ujęciem. Dlatego gdy na filmie widzowie oglądali Jokera ze złością uderzającego w szwankujący nadajnik sygnału detonacji, sami dołożyli do tego historię, że faktycznie coś mogło pójść nie tak i tylko dzięki improwizacji bezapelacyjnie zasługującego na Oscara aktora udało się uratować scenę.
Tak naprawdę jednak... nie było tu żadnej improwizacji. Wszystkie przebywające tego dnia na scenie osoby doskonale wiedziały, jak będzie wyglądać filmowana niemal trzydziestoma kamerami akcja - łącznie z "improwizacją" Heatha Ledgera. "Improwizacją", która została dokładnie zaplanowana przez reżysera w trosce o bezpieczeństwo gwiazdy "Mrocznego rycerza" oraz ekipy zdjęciowej.
Mroczny rycerzu, gerara hir
Rzeczona przerwa w sekwencji wybuchów była bowiem niczym innym, jak kilkoma dodatkowymi sekundami, podczas których zarówno aktor, jak i ekipa, mogli oddalić się na bezpieczną odległość od faktycznie wyburzanego budynku. A samo ujęcie wychodzącego ze szpitala, a następnie uderzającego z irytacją w detonator Jokera ćwiczono tego dnia przez bite cztery godziny.
Mało tego. Wszystkie inne osoby będące w kadrze lub poza nim, dzień wcześniej, przez bite sześć godzin ćwiczyły skoordynowaną ewakuację czy też panikę, tak że każdy przebywający tego dnia na planie był dokładnie przygotowany na wszystko, co ostatecznie uchwyciły kamery. W tym ponad ponad 300 statystów, z których tylko garstkę dostrzec można w przytaczanym fragmencie. Całą scenę skradł oczywiście Joker.
Był to jednocześnie ostatni dzień zdjęciowy w Chicago po ponad dwóch miesiącach paraliżowania poszczególnych części miasta. Powtórka absolutnie nie wchodziła w grę. Nie popełniono żadnego błędu. A fenomenalne odegranie przed kamerami popełnienia takiegoż przez Jokera, tylko potwierdza, że Heath Ledger dostałby tego Oscara, nawet gdyby feralnej nocy z 21 na 22 stycznia 2008 roku nie przedawkował leków.
Źródło:
Quora: Was the hospital explosion in The Dark Knight improvised?