Gdy na ekranie dzieje się seks, a Ty oglądasz film ze starymi
Wyobraźcie sobie taką scenę, nie będzie trudno, obiecuję. Późnym popołudniem lub, jak kto woli, wczesnym wieczorem na kanapie w salonie rozsiada się rodzina, by miło spędzić czas przy przynajmniej z pozoru niegroźnej produkcji. Wszystko wygląda normalnie - tatuś popija piwko, mamusia częstuje świeżo wyciągniętym z mikrofali popcornem, a młodzież z zainteresowaniem śledzi poczynania ekranowych postaci. I wtedy następuje ta scena. Na ekranie dzieje się seks.
Na KWP nie używamy wulgaryzmów, ani nie epatujemy seksem. Serio.
Puszka zatrzymuje się w połowie drogi do ust, popcorn spada na podłogę, zainteresowanie przeradza się w zakłopotanie i zapada dość krępująca cisza, która ustąpi dopiero kilka minut po szoku, jaki razem z bliskimi przeżyliście. I chociaż twórcy starali się nie pokazać zbyt wiele, to jednak czasy, gdy kamera zostawiała zajętych sobą bohaterów pokazując widzom płomyk świecy, palące się w kominku drwa lub też księżyc za oknem, dawno już minęły.
Każdy musiał to kiedyś przeżyć i każdy miał jakiś sposób, by taka sytuacja się nie powtórzyła. Nie zawsze to się jednak udawało, a rzeczy, które mogły tylko pogorszyć sprawę, przychodziły do głowy w okamgnieniu. I chociaż część z nich wówczas wydawała się logiczna, to po dłuższym zastanowieniu... Cóż, w takich chwilach człowiek się nie zastanawia. Zrozumienie przychodzi z czasem. Nie wiecie do czego piję? Spieszę z wyjaśnieniami. Co robiliśmy (lub wciąż robimy, bo jak donoszą moi informatorowie, KWP dociera też do nieco młodszych czytelników), a czego robić nie powinniśmy?
Wychodzić do toalety, by uniknąć zażenowania (już lepiej iść po coś do kuchni)
To co wydaje się dość oczywistą okazją do ulżenia sobie w potrzebie, w wypaczonych umysłach niektórych osób może równać się innemu rodzajowi ulżenia. Wierzcie mi, z czasem wszystko wszystkim kojarzy się z seksem. Albo zaspokajaniem jego potrzeby.
Pytać, dlaczego ta pani tak krzyczy
Czy ten pan nie robi jej krzywdy?
Każdy kiedyś strzelił taką gafę. Z pozoru powodowane troską, a tak naprawdę wielce dwuznaczne pytanie (chociaż z drugiej strony, bardzo jednoznaczne), na które odpowiedzi i tak nie uzyskamy. A jeśli uzyskamy, to będziemy tak samo zażenowani, jak osoba która postanowi nas w tej kwestii oświecić.
Wspominać, że podobne odgłosy słyszeliście wczorajszej nocy
Lepiej nie ryzykować stwierdzenia, że mogli to być sąsiedzi. Nie, to na pewno nie byli oni.
Nerwowo się uśmiechać / wiercić się w fotelu
Oczywiste prowokowanie starszyzny do żenującej pogadanki o ptaszkach, pszczółkach, bocianach i kapuście. Bo skoro krępuje Was odsłonięty kawałek uda albo udawane jęczenie, to na pewno nie jesteście gotowi na kombinowanie we własnym zakresie. I długo jeszcze nie będziecie.
Udawać, że to co dzieje się na ekranie jest obrzydliwe
"Obrzydliwe! Nigdy nie będę tego robić!"
Jeśli na ekranie sprawnie harcuje sobie pan i pani, lepiej nie pokazywać, że się to nam nie podoba. W naszym kraju to najprostsza droga do otrzymania metki sympatyzującego z gejami i lesbijkami liberała (bądź wstąpienia w ich szeregi). Jeśli na ekranie dogadzają sobie dwie panie lub dwóch panów, lepiej od razu seans przerwać, bo ściany mają uszy, a donosy wciąż modne. Zwłaszcza jeśli z obu wspomnianych układów trafi nam się ten drugi.
Zasłaniać oczy
W tym wypadku wszystko zależy od wieku. Może przez pierwszych kilka przypadkowo oglądanych wraz ze starymi scen warto poudawać, że nas to nie interesuje, ale jeśli będziemy taki teatrzyk odstawiać zbyt długo, zajdzie podejrzenie, iż w rodzinie wyrasta przyszły student teologii. Albo zakonnica. Albo patrz akapit wyżej.
Przypominać sobie o rozpiętym rozporku
Co tu dużo pisać. Melony. Chyba.
To się rozumie samo przez się. Nie ma nic bardziej zawstydzającego niż świadomie zwrócenie uwagi na własne krocze w momencie, kiedy na ekranie rytmicznie się o siebie obijają owoce niegdyś egzotyczne, a obecnie dostępne w każdej Biedronce. No chyba, że na rynku znowu jest deficytowa ilość brzoskwiń i melonów. Wtedy problemu nie ma.
Zachwycać się pięknem kobiecego ciała
Nie, po prostu nie. W żadnym wieku. Już lepiej pozachwycać się na własną rękę. (Interpretację ostatniego zdania pozostawię Waszej wybujałej wyobraźni.)
Co zatem robić?
Nic. Oglądać dalej. Seks to samo życie, każdy go kiedyś doświadczy. No, może oprócz Ciebie, Tomku*.